
„Zacisze” – tak w partyzanckim slangu nazwano punkt odbioru więźniów uciekinierów jaki zlokalizowany został w okolicach drewnianego mostu na Sole w Łękach. Wybór miejsca nie był tu przypadkowy, bowiem w pobliżu działały kwatery oddziału „Sosienki” u Jedlińskich czy Dusików, gdzie można było niepostrzeżenie przeprowadzić i ukryć więźniów. Dyżurnymi na punkcie byli zazwyczaj Marian Mydlarz „Pawełek”, Zofia Gabryś „Wera” oraz dwaj najmłodsi „Budrysi”, Jan i Ignacy Jedlińscy. Sami więźniowie podejmujący ucieczkę otrzymywali od organizacji informację, że mają poruszać się zaroślami w górę rzeki, aż do pierwszego napotkanego mostu. Tam w zaroślach mieli czekać na łączników. Zadanie jakie wykonywali partyzanci było bardzo trudne. Niemcy zorientowawszy się, że więźniowie są przechwytywani w rejonie rzeki, zaraz po ujawnieniu ucieczki dokonywali zrzutu wody przez zaporę w Porąbce aby zalać dolinę Soły i maksymalnie utrudnić ten proceder. Należało się również liczyć z prowokacjami ze strony SS czy gestapo. Hasłem rozpoznawczym była znana polska melodia zazwyczaj kolęda „Przybieżeli do Betlejem”, która gwizdana przez partyzantów była sygnałem rozpoznawczym dla uciekinierów, że znaleźli się
w odpowiednim miejscu i trafili na właściwe osoby.