Dylik Maria ( z d. Bromowicz )

Oświęcim/Bielsko-Biała
 

Biografia

Dylik Maria
Urodziła się 7 czerwca 1909 roku w Oświęcimiu. Ojciec Edmund był pracownikiem kolei, matka Maria zajmowała się domem. Przed wojną mieszkali na ul. Głębokiej (dziś ul. Górnickiego). Maria zaangażowała się w działalność harcerską. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Oświęcimiu, poszła do seminarium nauczycielskiego w Mysłowicach. W 1928 r. zdała maturę i rozpoczęła pracę jako nauczycielka kontraktowa. Podczas okupacji brała udział w konspiracyjnych spotkaniach u rodziny Chałupników. W działalność podziemia zaangażowana była również rodzina jej męża. Po wojnie Maria pracowała w Bobrku.

Relacja

Pamiętam jak dziś. Piątek, 1 września 1939 roku. Popołudnie. Siedzimy sobie w domu po obiedzie (były knedle ze śliwkami). Punktualnie o piętnastej zaczęły się naloty. Trzy bomby spadły koło nas. W jednym domu zniszczyło okna, dach i schody. Druga bomba trafiła w altanę w sadzie, a trzecia spadła na nasze pole. Lej był ogromny.
    Baliśmy się zostać w domu, w centrum miasta. Poszliśmy na ulicę Zaborską do znajomych. W nocy wróciliśmy do domu, żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Rano znowu mieliśmy iść na Zaborską. Wtedy już ludzie z miasta uciekali. Niektórzy szli za księdzem Skarbkiem do Poręby, bo wydawało się, że wiosek Niemcy nie będą bombardować. Poszliśmy i my. W drodze byliśmy trzy tygodnie. Szliśmy, jechaliśmy furmankami, pociągami, aż w końcu dotarliśmy do Zwierzyńca niedaleko Zamościa. A za nami szli Niemcy. Dalej na wschód nie warto było uciekać, bo przecież Polskę zaatakowali Sowieci i już tam zaprowadzali swoje porządki. Postanowiliśmy więc wracać. Doszliśmy do Rozwadowa, a stamtąd pociągiem przyjechaliśmy z powrotem do Oświęcimia. Była noc, więc poszliśmy od razu do mieszkania teściów. Mąż z bratem tam zostali, a ja z mamą ruszyłam do miasta, aby sprawdzić, w jakim stanie jest nasz dom. Stał. Spotkałyśmy sąsiadów, Chałupników. Oni też uciekali. Doszli jedynie do Zatora i zawrócili.
Potem zaczęły się wysiedlenia. Najpierw mieszkańców Zasola, potem Żydów z miasta i mieszkańców okolicznych wiosek: Brzezinki, Babic, Rajska, Włosienicy, Harmęż... Niemcy czyścili teren pod obóz.

*

W czasie okupacji mieszkaliśmy przy ulicy Głębokiej 193 (dzisiejsza ulica Górnickiego). W domach Dylików i Chałupników zbierali się przedwojenni harcerze, a później członkowie ZWZ/AK. Karolina Dylik to moja teściowa, Jadwiga, Ernestyna i Maria Dylikówny to moje szwagierki. Gromadzono żywność, kartki żywnościowe i lekarstwa dla więźniów obozu. Ernestyna pisała zestawienia i sprawozdania o KL Auschwitz, Jadwiga była kurierką. Do tego kręgu należeli też Bronisława Kubisty i Marian Feliks. Ja też do nich chodziłam. Koledzy mojego męża również.
    Któregoś dnia zgłosił się nieznajomy, jakiś polski oficer o nazwisku Dembowicz. Przyjęli go, a później okazało się, że to był konfident. Wielka wsypa nastąpiła jesienią 1942 roku.
    Jadwiga akurat jechała z misją do Wiednia. Bardzo się cieszyła na ten wyjazd. Wystroiła się w liliową bluzkę. Miała wrócić na drugi dzień i nie wróciła. Aresztowano ją w Wiedniu 4 października 1942 roku, a rozstrzelano w KL Auschwitz 25 stycznia 1943 roku. Marian Feliks został pojmany 7 października 1942 roku; zmarł w więzieniu w Mysłowicach. Tego samego dnia aresztowano Niuśkę Kubisty. Rozstrzelano ją w KL Auschwitz razem z Jadwigą Dylik i innymi członkami organizacji. W ręce gestapo wpadło wtedy kilkadziesiąt osób.
    Mimo tych rygorów i niebezpieczeństw ludzie cały czas starali się pomagać więźniom obozu. Bardzo dużo pomagała przedwojenna nauczycielką Janina Kajtoch z rodziną. Z Kajtochami blisko współpracowała rodzina Pudelskich. Janina była moją koleżanką. Kiedyś pokazała mi paczkę grypsów z obozu. Było tego naprawdę dużo. Do dziś mam dla niej wielki podziw. To była niezwykle odważna kobieta. Nieraz ze swoim siostrzeńcem woziła po sześć bochenków chleba dla więźniów, którzy budowali drogi.

*

    Po wojnie na terenie byłych już obozów sowieckie NKWD więziło jeńców niemieckich, volksdeutschów i różnych podejrzanych ludzi. To było bardzo dziwne uczucie, kiedy patrzyłam na tych więźniów za drutami. Źle wyglądali. Było mi ich żal. Przecież to byli tylko ludzie... Niemcy chyba nas tak nie żałowali, jak my ich...

Galeria

Wideo

1 wrzesień 1939

Czym miał być Oświęcim

Widok więźniów

Audio

PartnerzyPartnerem Projektu jest Województwo Małopolskie