Kapliczka na Trzonce
Kapliczka na Trzonce

Tak partyzanci „Sosienek” nazwali trasę przerzutową więźniów uciekinierów z Auschwitz, w rejon operacyjny oddziału AK „Garbnik”. Opracowano w zasadzie dwa warianty tej trasy: z Łęk przez Zasole Bielańskie, Wilamowice, Hecznarowice, Kęty Podlesie, Bujaków i Wołek oraz z Bielan przez Kańczugę, Malec, Kęckie Góry, Bulowice, Czaniec i Wołek. Punktem docelowym była zazwyczaj kapliczka Matki Bożej Śnieżnej na Trzonce w rejonie Przełęczy Bukowskiej. Przy wyznaczaniu tras przerzutowych chodziło o to aby na ich drodze znajdowały się partyzanckie kwatery czy leśne bunkry, w których można było przeczekać ewentualne niebezpieczeństwa. Zazwyczaj partyzanci wychodzili, bądź wyjeżdżali na rowerach około godziny 9 rano, docierając na miejsce po 12 – 13 godzinach drogi. Ze strony „Sosienek” wyznaczeni zostali do obsługi tej trasy Marian Mydlarz „Pawełek” vel „Krzywonos”, Zofia Gabryś „Wera” i Konstanty Jagiełło „Kostek”. „Szlakiem Babinicza” odprowadzani byli zarówno więźniowie, którym udało się zbiec z obozu ale także była to trasa kurierska, którą przewożono meldunki oraz szmuglowano broń do oddziału. O jednej z takich wypraw wspominała Zofia Gabryś „Wera”: „…podczas drugiego transportu broni zaistniał groźny incydent, który mógł nas bez wątpienia kosztować życie. Było to w okolicy kościoła w Porąbce, gdzie zostaliśmy zatrzymani przez patrol żandarmów niemieckich za jazdę rowerami bez świateł. Szczęście nam jednak dopisało, ponieważ dowódca żandarmów zamiast zwrócić szczególną uwagę na torby zawieszone na rowerach, zapytał mnie: „Was haben Sie da?” Ja śmiejąc się kokieteryjnie odpowiedziałam: „Kartofeln”. Wywiązała się z tego prawie przyjacielska rozmowa, po czym jeden z żandarmów zaczął umawiać się ze mną na spotkanie. Wyraziłam zgodę i podałam mu jakiś zmyślony naprędce adres […] Jadąc dalej Kostek Jagiełło powiedział: „Zosiu Ty chyba z aniołami trzymasz, bo wiesz, ja cały czas trzymałem
w pogotowiu granat…”
.

 

PartnerzyPartnerem Projektu jest Województwo Małopolskie